czwartek, 12 lutego 2015

Nie trzeba tak wiele by pomóc.

Oglądając wczoraj telewizję podczas karmienia Wiktorii leciała na Polsacie "Interwencja". Szczerze mówiąc, dawniej, przed ciążą nie wzruszały mnie  historie tych bohaterów i automatycznie przeskakiwałam na inny kanał. Od kilku miesięcy stałąm się strasznie wrażliwa na krzywdę innych osób. Jest tylu potrzebujących na tym świecie, którym nie możemy do końca pomóc. Jesteśmy bezradni. Ale gdy już pojawi się możliwość, chocby najmniejsza i realna dla nas - nie uciekajmy przed pomocą, starajmy się jak tylko potrafimy. Czasem tak niewiele potrzeba....




Już od kilku lat zbieram plastikowe nakrętki. Już automatycznie przed zgnieceniem butelek odkręcam nakrętkę i wrzucam ją do torby. W szkołach czy sklepach wystawione są pudła, gdzie takie nakrętki można zostawić. Liczy się każda ilość, gdyz na skupie za 1kg nakrętek płacą 60gr. Wyobrażacie sobie ile potrzeba ich zebrać żeby opłacić leczenie? To są tony! Jednak jest to możłiwe. Przecież takie nakrętki otaczają nas z każdej strony. W łazience - żele pod prysznic,płyn do płukania, kosmetyki. W kuchni - płyn do naczyń, mleko, soki, napoje, wody. Zamiast wyrzucać je do kosza, postawmy sobie obok niego pudełko na nakrętki i tam je wrzucajmy. Prosty gest, nie wymagający od nas wysiłku. 

Kiedyś nie zwracałam na to zbytniej uwagi, ale teraz, kiedy widziałam cierpienie osób, cierpienie małych dzieci, dla których liczy się naprawdę każdy grosz - zmieniłam podejście. Też byłam takiego zdania, że przecież co to taka nakrętka. Od jednej nikt nie wyzdrowieje. Ale gdy uzbieramy 10 to już jest coś. Pomyślcie w tej sposób. Od jednego treningu nikt nie schudnie. Ale gdy trenujemy regularnie to rezultaty będą szybko widoczne. Tak samo jest ze zbieraniem nakrętek. 

Wracając do Interwencji. Tutaj macie wszystko

Rodzice przebywając w takim hospicjum tygodniami, miesiącami, nie raz latami są osłabieni.   Każdemu należy się cos od życia, a oni mogą poczuć choć namiastkę "normalności" jadąc na wakację z chorym dzieckiem,zabierając ze sobą sprzęt specjalistyczny i pokazać temu dziecku po raz pierwszy i często, po raz ostatni Bałtyk czy Tatry, i to właśnie za pieniądze z nakrętek. Naładowanie baterii jest bardzo ważne. Sami to wiecie, żyjąc w normalnych domach,a co dopiero w hospicjach patrząc na cierpienie dziecka i to swojego, które kocha się ponad wszystko...
 W innych szpitalach za pieniądze finansowane jest leczenie dla dzieci. Rehabilitacje są bardzo kosztowne, szczególnie jeśli muszą być robione codziennie miesiącami czy latami.

Bardzo proszę! Nie ignorujcie takich akcji i starajcie się pomagać w każdy sposób. Ten jest baaardzo prosty. Mam nadzieję, że nie będziecie musiały spędzać czasu w szpitalach ze swoimi dzieciakami, patrzeć na ich krzywdę,a potem sami pisać takie posty z prośbą o pomoc... 
Nikomu tego nie życzę zobaczyć na własne oczy umierające dzieci...




Porównanie ciążowe :) zdjecia

Przedstawiam Wam mój brzuszek :)





                                                         Przed ciążą, w najlepszej formie życia ever :)






                               
                                             15 dni przed...



                                                     4 dni przed wybuchem :)



                                                        Tydzień po porodzie:





                            I teraz, 6 miesięcy po.




Kurcze ten tyłek faktycznie miałam lepszy. Uważam, ze nie jest tak źle, jednak nie jest tak samo jak przed ciażą (haaa no co ty..).


Teraz mam kilka postanowień:

  • po pierwsze masaż brzucha, w celu ujędrnienia skóry przed następną ciążą :D troszkę skóra jest zwiotczała, ale nie jest źle. Ponadto masaż pępka, gdyż nabawiłam się przepukliny pępkowej i to podczas śmiania się! 
  • ujędrnienie piersi,wzmocnienie mięśni piersiowych
  • praca nad pośladkami
  • rozciągnięcie mięśni nóg - zginaczy.Są nieco przykurczone. 
  • wzmocnienie mięśni rąk
Na tych postanowieniach najbardziej mi zależy. Wyszłam trochę z formy. Wcześniej miałam o wiele wiecej zapału i chęci. Na rozgrzewkę zrobiłam wczoraj zestaw Fitness Blender, który bardzo lubiłam 56 minute sweat fest butt and thigh cardio workout. Dzisiejsze zakwasy mówią wszystko. Dawno się tak nie czułam. W końcu przypomniałam sobie, dlaczego ćwiczyłam kiedyś regularnie. Uczucie dumny po skończonym treningu, energia, endorfiny :) Czuję się pełna siły, energii i chęci do działania! Mogę robić obiad :)



środa, 11 lutego 2015

Jak to wszystko się zaczęło... Sport w ciąży

Jak obiecywałam, tak jestem :)

Hmm od czego zacząć. Zawsze spotykałam sie z opinią,że bieganie czy ćwiczenia w ciąży to fatalny pomysł. Ale czemu, jeśli ciaża rozwija się bez problemów, nie ma powikłań mamy zaprzestać ćwiczyć. Noo! Pod warunkiem, że dotychczas robiłyśmy to regularnie, a nie że dowiadujemy się, że jesteśmy w ciaży i nagle zaczynamy ćwiczyć. Oczywiście ćwiczenia oddechowe, rozciągające jak najbardziej wskazane. Jak wiecie, ja ćwiczyłam regularnie od paru lat i w ciąży nie chciałam z tego zrezygnować, jedynie nieco zmodyfikować treningi i skupić się na czymś innym.

Zrezygnowałam z typowych brzuszków i długich treningów cardio. Cwiczenia opierały się głównie na wykrokach, wymachach, przysiadach, ćwiczenia na ręce, pośładki. Nie skakałam, nie biegałam. Szybki marsz to była moja rozgrzewka. Bardzo polubiłam filmiki fittapy, która nagrywała cwiczenia z brzuszkiem :) no i tak sobie ćwiczyłam lekko do 6 miesiąca jakoś, aż zaczął boleć mnie brzuch i jak się okazało - miałam skurcze. Już do końca ciąży musiałam brać no- spe rozkurczowo i sie oszczędzać. Wtedy wykonywałam tylko ćwiczenia oddechowe i dużo spacerowałam.
Urodziłam 20 sierpnia i jeszcze dzień przed porodem byłam na grzybach ;)

Nie przytyłam dużo, nawet chudłam. Ostatecznie było ok 7kg na plusie, uniknęłam rozstępów i po porodzie bylam w niezłej formie ;) Przygotuję porównanie brzuszków przed ciażą, w trakcie i zaraz po.

Teraz z ćwiczeniami jest hmmm szczerze to kiepsko. Jakoś straciłąm motywację, no i czasu jest mniej, tym bardziej, że chodzę do szkoły. Zajmowanie się domem, gotowanie, dziecko, nauka... już samo to zajmuje trochę czasu, a jeszcze gdzie kilkanaście minut na relaks...

Lecę, bo ktos własnie mnie wzywa! :)



wtorek, 10 lutego 2015

Żona? matka?

Tak strasznie mi wstyd... tyle miesięcy nic nie pisałam, a co obiecywałam w poprzednim poście... taaa! Jednak mam wytłumaczenie, i to bardzo dobre! :) w moim życiu dużo się pozmieniało przez ten czas. Tak tak, jestem mamą! No i żonką ;) Moja Wiktoria za 10 dni skończy 6 miesięcy. Jest cudowna! 
Kurcze mam tyle pomysłów na posty. Nie tylko związane z tematyką sportowo-urodową. Chciałąbym też wprowadzić wiecej przepisów, trików w sprzątaniu, organizacji i oczywiście posty zwiazane z dzieckiem, jego rozwojem, co jest dla mnie szczególnie ważne,bo niestety mamy mały problem... o tym innym razem. 

A dlaczego postanowiłam wrócić? Przed chwilą zaczęłam przeglądać blogi z tematyką dziecięcą.A mianowicie sposób na poplamione ubranka ;) I tak właśnie znalazłam sie tu. Chcę dodać do ulubionych kilka blogów brdzo mi pomocnych przy domowych obowiazkach i przy Wiktorii.

W następnym poście chciałabym opisać jak wyglądało moje odżywianie i sport w ciąży,po ciąży i teraz. Będzie nudno, bo przytyłam aż niecałe 7kg. Przed ciążą było 58, teraz 52 :o 

Straszny chaos wprowadziłam w tym poście,ale wybaczcie. Jestem tak podekscytowana i gotowa do działania! '

No i prosba może macie jakieś ulubione blogi mamusiek, któe w ciekawy sposób piszą o dzieciakach, o wychowaniu, jedzeniu itp? Bardzo będę wdzieczna! :*

Do następnego :)