poniedziałek, 10 czerwca 2013

Squats...

Od jutra ponownie zaczynam squats challenge!  Bez marudzenia, bez wymówek, bez ponownego zaczynania setki razy bez dochodzenia do końca! Czas przetestować coś na sobie i zacząć cieszyć się z efektów :) W sieci znalazłam kilka wersji wyzwania przysiadowego. Ja zacznę taką:

  

Dołączę to do moich regularnych treningów. Chciałabym tak jak wiele blogerek chwalić się efektami (może nie koniecznie w sieci, ale przed sobą owszem ;) ). 
  Największą radość sprawiają nam efekty widziane gołym okiem. Przez nas jak i przez innych ludzi :) Nie ma to jak słyszeć komplementy na temat swojego ciała, tym bardziej gdy nam nim pracujemy i chcemy dojść do wymarzonej sylwetki. Grunt to się nie poddawać i walczyć o swoje. Nie potrzebnie wzorujemy się na ciałach kobiet z internetu. Ile w nich prawdy? Wie tylko grafik komputerowy :) Bądźmy sami dla siebie inspiracją i dla innych również. Wszystko zależy od nas, nic samo się nie stanie. Razem z jutrzejszym dniem chciałabym zacząć regularnie biegać. Blog będzie moim dziennikiem, w którym będę odznaczała dni kiedy mi się to udało. NAJWAŻNIEJSZE TO NIGDY SIĘ NIE PODDAWAĆ I REZYGNOWAĆ Z CELU. Nic nie stanie się z dnia na dzień. Jak bardzo te słowa są suche,a jak wiele w nich prawdy. Od jutra czas: START !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz